Zmiany na prawo jazdy w egzaminie państwowym.
Za sprawą Krajowego Stowarzyszenia Egzaminatorów, Ministerstwo Infrastruktury przygotowało surowe zmiany dotyczące egzaminowania kursantów.
Zmiany, które za chwile przedstawimy, nie są łaskawe dla kursantów i nie wyglądają na takie, które miałyby pomóc w poprawieniu bezpieczeństwa na polskich drogach, a głównie dlatego mają zostać wdrożone. Sejm omawiał raport o stanie bezpieczeństwa, a przy okazji Ministerstwo Infrastruktury wtrąciło swoje zmiany dotyczące egzaminowania kandydatów na kierowców – spowodowało to nie małe poruszenie.
Co się zmieni?
Aktualnie, na egzaminie możesz popełnić raptem jeden błąd, jeżeli pomyślałeś, że to nawet nie jest przysłowiowy ‘’margines błędu’’, to z pewnością się zaskoczysz.
Obecnie auto może zgasnąć raz, łuk może nie wyjść również raz, jeżeli nieprawidłowo ustawisz się do skrętu w lewo na drodze jednokierunkowej, egzaminator nie poinformuje cię o tym, ale ‘’po kryjomu’’ poprowadzi cię na kolejną drogę jednokierunkową, aby ten manewr powtórzyć.
Zmiany, które mogą zostać wdrożone, nie biorą na to żadnej poprawki. Nawet tak minimalny margines, jak wyżej wspomniane nie będzie istniał. Nowelizacja zaktualizowała rozporządzenie, w którym oznajmia, że każdy popełniony błąd, nawet jeden, to oblany egzamin.
Na początku bieżącego roku stworzyliśmy ogólny artykuł ‘’Zmiany na prawo jazdy 2024’’ w którym pisaliśmy m.in. o zmianie, która weszła w życie z początkiem 2024 roku dotycząca egzaminowania osób na kategorię A. Zmiana dotyczyła przeprowadzania egzaminu — egzaminator miał znajdować się w pojeździe jadącym za osobą egzaminowaną jako pasażer, aby skupić się na dokładnej ocenie. Z aktualnego rozporządzenia możemy wyczytać – że już nie! Wszystko wraca do ‘’normy’' i egzaminator będzie prowadził samochód, oceniając poczynania przyszłego motocyklisty. Była to jedna ze zmian, która faktycznie miała realny wpływ na bezpieczeństwo na drodze.
Zmieni się również format karty egzaminacyjnej (format A4, układ pionowy został skreślony) – niestety jeszcze nie wiemy, w jaki sposób ma to poprawić bezpieczeństwo i jakie ma to znaczenie.
Czy surowszy egzamin poprawi bezpieczeństwo na drogach?
Niejednokrotnie pisaliśmy artykuły o zmianach w egzaminowaniu i pomysłach ministerstwa, które mają ujrzeć światło dzienne. Jak chociażby pomysł o dodatkowych jazdach – chodziło w nim o to, że po trzech niezdanych egzaminach kursant będzie oddelegowany do wybranego przez siebie ośrodka i będzie musiał w nim wyjeździć kolejne 10 godzin. Zmian i pomysłów jest dużo, ale one ewidentnie nie działają. W Polsce mamy jedną z gorszych zdawalności na prawo jazdy w UE. Surowsze kary, praktycznie zerowy margines błędu, pomysły przymusowego dodatkowego doszkalania, które nie wnosi nic szczególnego i wiele innych, a to przecież dotyczy tylko egzaminu praktycznego. Gdzie w tym wszystkim sama nauka?
Zaostrzając wymagania na egzaminie, nie poprawi to absolutnie żadnej zdawalności ani nie wpłynie na fabrykowanie bezpiecznych, dobrych i ostrożnych kierowców.
Jak to robią inne kraje?
Dla przykładu Szwedzcy kursanci przechodzą wiele dodatkowych zajęć, które są okropnie ważne. Oprócz lekcji z zasad ogólnych przechodzą oni również szkolenie związane z ryzykiem, jakie występuje na drodze w konkretnych sytuacjach. Są w nim poruszane tematy zmęczenia, wpływu narkotyków i alkoholu na jazdę oraz prędkości i bezpieczeństwa w trudnych warunkach. Podczas zajęć, osobiście mogą doświadczyć, jak ważne jest zapinanie pasów i odpowiednia pozycja za kierownicą za sprawą symulatorów dachowania. Warto dodać, że same jazdy można odbywać z rodzicem, kuzynem czy bratem – oczywiście wspominana osoba musi mieć do tego odpowiednie zezwolenia oraz prawo jazdy przez minimum 5 lat. Praktyka nie ma sztywno określonej ilości godzin, a przygotowania można zacząć już od 16 roku życia. Zajęcia z jazdy nie zamykają się na kręceniu po tych samych rondach, tylko na doświadczaniu. Zajęcia odbywają się na płytach poślizgowych i już na samym początku przygody kursanci są uświadamiani, jak bardzo trzeba uważać i jak niewiele brakuje do wpadnięcia w poślizg. Takim sposobem kursanci mają świadomość, do jakiej tragedii może dojść, gdy nie zapną pasów, gdy będą przekraczać prędkość bądź z kolei wiedzą jak się zachować podczas poślizgu.
Wiele ośrodków szkolenia kierowców stara się przeprowadzać dodatkowe kursy z jazdy na autostradzie, czy dorzucają do kursu wejściówki do wspomnianych autodromów – gdzie w kontrolowanych warunkach możesz doświadczyć dachowania, zderzenia czy poślizgu.
Trzeba to doceniać, bo jest to wychodzenie poza schemat i chęć szkolenia z pasją i na naprawdę wysokim poziomie. Tylko nie jest to obowiązkiem narzuconym z góry, a dobrą wolą.
Egzamin to sprawdzenie umiejętności, a nie skondensowany kurs na prawo jazdy. Skoro problem ze zdawalnością i bezpieczeństwem jest tak duży, to problemem raczej nie jest sam egzamin.