Już teraz można zauważyć, że ceny za paliwo na stacjach są nieco wyższe niż jeszcze kilka tygodni temu. Jest to związane najpewniej z nową ustawą, podpisaną właśnie przez prezydenta, dotyczącą opłaty emisyjnej.
Nowa opłata ma obowiązywać od 1 stycznia 2019 roku i będzie wynosiła 10 groszy brutto za 1 litr benzyny i oleju napędowego. Mimo tego, że ustawowo będzie ona dotyczyła wyłącznie importerów, producentów i nabywców wspólnotowych, zwiększą się tym samym ich koszty. Stacje paliw będą mogły paliwo sprzedawać drożej i przez to ostatecznie wyższy koszt paliwa poniesiemy my, czyli kierowcy tankujący na stacjach. Już teraz daje się odczuć podwyżki cen paliw, a od nowego roku, po wprowadzeniu dodatkowej opłaty, mogą one wzrosnąć nawet do 2%.
Środki z wprowadzonej opłaty emisyjnej trafią w 15% do Funduszu Niskoemisyjnego Transportu oraz w znacznie przeważającej części, bo aż 85% do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zebrane w ten sposób pieniądze rząd chce przeznaczyć na rozwój rynku i infrastruktury paliw alternatywnych w transporcie. W ten sposób możliwa będzie realizacja projektów związanych z rozwojem elektromobilności w Polsce. Będzie to zauważalne m.in. w postaci utworzonych stref czystego transportu.
Opłata będzie oscylowała około 80 zł za każdy tysiąc litrów paliwa, który trafi do sprzedaży w Polsce. Prognozuje się, że w ten sposób do budżetu trafi ok. 1,7 mld złotych, natomiast kierowcy łącznie zapłacą za to 2-2,5 mld złotych.
Mimo tego, że zarówno Ministerstwo Energii jak i przedstawiciele największych koncernów paliwowych zapewniają, że klienci nie odczują na swojej kieszeni skutków wprowadzenia opłaty emisyjnej, gdyż jest to jedynie kolejny podatek dla przedsiębiorców paliwowych, wzrost cen jest zauważalny już dzisiaj, a zważając na to, że przepisy zaczną obowiązywać dopiero od nowego 2019 roku, ciężko w to uwierzyć.
Zmiany przepisów oczywiście w założeniu mają się przyczynić do poprawy jakości powietrza w naszym kraju poprzez rozpowszechnienie wśród Polaków użyteczności biopaliw i ich mniejszej szkodliwości dla środowiska. Czy nowy podatek nie jest przypadkiem próbą zniechęcenia kierowców do użytkowania samochodów zasilanych tradycyjną benzyną czy olejem napędowym? Jest to na pewno kwestia dyskusyjna i warta przemyślenia.