Mimo wielu obostrzeń przepisów sytuacja na polskich drogach praktycznie się nie zmienia. Co prawda w 2019 roku liczba wypadków w porównaniu do roku 2018 spadła o 4,9% z 30 136 na 28 598, jednak liczba ofiar śmiertelnych w ostatnim roku była o 35 osób wyższa niż w roku poprzednim.
Dlaczego kierowcy nie respektują przepisów?
Kierowcy nieustannie łamią przepisy, nie obawiając się sankcji, które najwyraźniej nie są zbyt obciążające. Jest w tym trochę prawdy, ponieważ polskie mandaty są jednymi z najniższych w Europie.
Od 1995 roku najwyższą karą, jaką przewiduje taryfikator w naszym kraju jest 500 zł. Być może 25 lat temu robiło to na kimś wrażenie, gdyż kwota ta stanowiła ok. 70 % przeciętnego wynagrodzenia. Z biegiem czasu jednak płace stopniowo wzrastały, a kwoty mandatów stały w miejscu. Obecnie 500 zł, które jest najwyższą karą jaką może otrzymać kierowca za pojedyncze wykroczenie nie jest dużym obciążeniem dla kieszeni przeciętnego „Kowalskiego”.
Kierowcy bardziej niż mandatów obawiają się punktów karnych, których przekroczenie wiąże się z egzaminem kontrolnym w WORD lub utratą uprawnień. Przypomnijmy, że każdy kierowca powyżej 20 r. ż. ma do wykorzystania 24 punkty na rok, natomiast młodsi kierowcy mają ich jedynie 20. Punkty te automatycznie kasują się z konta kierowcy po upływie roku od dnia popełnienia wykroczenia.
Jakie wykroczenia najczęściej popełniają kierowcy?
Kierowcy najczęściej karani są za przekraczanie dozwolonej prędkości, nieustępowanie pierwszeństwa przejazdu oraz wyprzedzanie w miejscach, gdzie jest to niedozwolone. Najbardziej przerażające są jednak statystyki zatrzymań kierowców prowadzących pojazd w stanie nietrzeźwości. W 2019 r. zatrzymano aż 111 000 takich osób, co jest liczbą o ponad 6300 większą niż w roku 2018.
Proponowane zmiany
Ustawodawcy z Ministerstw: Infrastruktury, Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Sprawiedliwości chcą zmian, które miałyby ukrócić ten trwający proceder. Propozycją ujarzmienia piratów drogowych i pijanych kierowców jest drastyczne podniesienie kwot wystawianych mandatów. Mają być one odczuwalne w takiej mierze, w jakiej są dla kierowców innych krajów europejskich. Np. w Niemczech za przekroczenie prędkości poza obszarem zabudowanym powyżej 71 km/h płaci się mandat w wysokości 600 euro i na trzy miesiące traci dokument. U nas jest to jedynie 500 zł. Polacy za granicą przestrzegają przepisów, gdyż nie stać ich na tak wysokie mandaty.
Jeżeli jedynie kwota mandatu miałaby przemawiać do kierowców, aby nie przekraczali dozwolonej prędkości, należy coś z tym zrobić. Jedną z propozycji jest uzależnienie wysokości nakładanego na kierowcę mandatu od jego zarobków. Jeżeli kogoś stać na szybką jazdę nowym i drogim samochodem, to stać go również na wyższy mandat. Taką taktykę przyjęły np. kraje skandynawskie i dwa lata temu najbogatsza mieszkanka Norwegii zapłaciła mandat w wysokości 110 tys. zł.
Na ten pomysł odzywają się jednak głosy sprzeciwu. Dlaczego osoby bardziej przedsiębiorcze miałyby być karane surowiej za te same wykroczenia? Od wielu lat w Polsce obowiązuje jeden spójny taryfikator, który dokładnie określa wymiar mandatu za dane wykroczenie, co jest rozwiązaniem sprawiedliwym. W kilku przypadkach kwota mandatu jest przedziałem i wtedy o jego wysokości decyduje policjant biorący pod uwagę indywidualny przypadek popełnionego wykroczenia. Zanim mandaty zostaną uzależnione od naszych rocznych dochodów, należy podnieść aktualnie ustalone kwoty o 200-300%, zostawiając jednak dotychczasową ich formę.
Trwają również rozmowy, czy nie podnieść kwot wystawianych mandatów do wysokości połowy średniego wynagrodzenia. Oznaczałoby to zwiększenie kwoty najwyższego mandatu z 500 do 1300zł.
Rozwiązania studzące zapał piratów drogowych
Kolejnym pomysłem jest zmiana przepisów dotyczących odbierania prawa jazdy po przekroczeniu dozwolonej prędkości o 50km/h. W tej chwili przepis ten obowiązuje jedynie na terenie zabudowanym, a planuje się go rozszerzyć również na teren niezabudowany. Dodatkowo sprawa takiego wykroczenia automatycznie trafiałaby do sądu, a kierowca mógłby zostać ukarany grzywną w wysokości nawet 5 tys. zł.
Jeszcze jedną propozycją dotyczącą wystawianych mandatów jest obciążenie odpowiedzialnością właściciela lub posiadacza pojazdu w przypadku niewskazania sprawcy wykroczenia uwiecznionego na zdjęciu z fotoradaru. System fotoradarów w Polsce w 2019 roku zanotował 1,6 mln naruszeń, ale jedynie 0,7 mln spraw zakończyło się wystawieniem mandatów. Dlaczego tak się dzieje? Z powodu nieprawidłowo określonych przepisów i luk w prawie, które pozwalają kierowcom na wymiganie się od kary. Aby fotoradary sprawdzały się w swojej roli, należy te przepisy zmienić.
Posłowie liczą na to, że obostrzenie przepisów przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa na drodze i skuteczniejszego egzekwowania kar na kierowcach popełniających wykroczenia.