Strefy czystego transportu – skrajne emocji budzi ten wątek, stojąc u progu polskich miast.
W tym roku Kraków i Warszawa pierwsze podniosły rękę w stronę wdrożenia stref czystego transportu na terenie swoich miast.
Wiadomo, w czym rzecz – chodzi o mniejszą emisję spalin i czystsze powietrze. Odpuśćmy sobie wątek czy faktycznie te zmiany są słuszne i będzie nam się łatwiej żyło, czy wręcz przeciwnie. Jesteśmy zasypywani wiadomościami o bardzo pozytywnych skutkach tych zmian, więc przyjmijmy, że faktycznie tak będzie. Ciężko będzie oswoić się z takimi informacjami posiadaczom starszych/mniej ekologicznych samochodów. Względem tych zmian producenci samochodów już od jakiegoś czasu największą uwagę poświęcają budowaniu pojazdów elektrycznych, pamiętamy jak jeszcze nie tak dawno, państwa unijne obiegł przepis, który informował, że w 2035 produkowane auta na nasz rynek będą tylko elektryczne.
Zacznijmy może od samej ‘’Strefy czystego transportu’’, co to w ogóle jest?
Taka strefa to wydzielony obszar, w którym panują specjalne obostrzenia względem poruszania się poszczególnymi pojazdami na rzecz zmniejszenia emisji spalin. Strefy te są specjalnie oznaczone, a to wszystko wiązać ma się z poprawą jakości powietrza w miastach.
Wspomniane wyżej obostrzenia dotyczyć będą pojazdów, które wytwarzają wysokie emisje spalin – sprawa oczywista.
A jakie to pojazdy? Sprawa jest całkiem złożona i podzielona na etapy, ale obiektywnie naprawdę nie wygląda to tak źle…
Pomysł ambitny to i cele ambitne
80% tlenków azotu i 69% pyłów zawieszonych – tyle ma wynosić spadek emisji zanieczyszczeń do 2032 roku w przypadku Warszawy.
Ciąg wdrożenia zakazów i ograniczeń w warszawskich strefach został podzielony na etapy.
Pierwszy etap będzie dotyczył Euro2 w przypadku pojazdów napędzanych benzyną, czyli zakaz wjazdu pojazdów wyprodukowanych do 1997 roku. W przypadku diesla to Euro 4 mówi nam, czym nie możemy wjechać do strefy czystego transportu i są to pojazdy wyprodukowane do 2006 roku.
Wspomniany wyżej etap jest pierwszy na liście i jego wdrożenie ma nastąpić w lipcu 2024 roku.
To może teraz, czym możemy wjechać?
Strefy niskiej emisji rządzą się własnymi prawami i mają konkretne wytyczne odnośnie do tego, który pojazd może wjechać do strefy, a który nie. Na sam początek wyprawy potrzebna nam będzie naklejka na szybę ‘’strefa czystego transportu’’, zaopatrzymy się w nią w urzędzie.
A teraz przejdźmy do pojazdów, które zostaną dopuszczone do poruszania się w strefach: elektryki i hybrydy pomińmy, bo wiadomo, że tutaj problemu z wjazdem do ścisłego centrum miasta nie będzie. Zagazowane jednostki napędowe wjadą bez problemu (LPG, CNG...), tak samo, jak samochody z niską emisją spalin – czyli te nowsze, wyprodukowane po 2015 roku. Pojazdy wszelakich służb, również będą miały możliwość wjazdu do takich stref.
A teraz niesamowity zwrot akcji – pojazdy spalinowe, które są starsze i nie łapią się we wszystkie normy i limity, również będą mogły wjechać do takiej strefy – za odpowiednią opłatą na miesiąc. Pozostawimy to do indywidualnej interpretacji…
Spokojnie, żeby nie naciąć się za wjazd niedozwolonym pojazdem przed każdym wjazdem i wyjazdem do takiej strefy będą znaki informujące o tym, że właśnie do niej wjeżdżasz (D-54) bądź wyjeżdżasz (D-55). Docelowo to kamery mają kontrolować pojazdy wjeżdżające do takich stref.
Oprócz Krakowa i Warszawy reszta większych miast jeszcze wstrzymuje się ze wdrożeniem stref niskiej emisji, a nawet jeśli np. Gdańsk wdrożyłby strefy, zasady w nich panujące mogą się różnić od tych w Warszawie.
Prace i plany nad zmniejszeniem zanieczyszczeń w UE intensywnie trwają i prą do przodu. Głównym założeniem w przypadku powstawania stref ma być zminimalizowanie poziomu wskaźnika zanieczyszczeń, a skutkować ma to tym, że transport miejski nie będzie inwazyjny względem środowsika.