‘’Zimny silnik’’ – słyszysz te słowa i od razu czujesz jakiś dziwny, wewnętrzny niepokój?
W dzisiejszym artykule postaramy się przybliżyć temat jazdy na zimnym silniku i swego rodzaju mitów, które pojawiły się odnośnie do rozgrzewania jednostki napędowej przed jazdą.
Warto zacząć od tego, że nowe silniki nagrzewają się znacznie dłużej od tych starszych, to również może być wskazówką – bo gdy silnik zagrzeje się za szybko, może to oznaczać problem z sercem samochodu. Dobre, zdrowe i sprawne jednostki napędowe rozgrzewają się dłużej od tych popsutych bądź starszych.
W nowszych konstrukcjach ucieka mniej ciepła, ponieważ mniej energii zamieniają w ciepło. Aspekt ten mocno wpłynął na oszczędność oraz ekologię tych silników.
Czy grzanie auta na postoju ma sens?
Kiedyś głównym sprawcą problemów z odpaleniem były akumulatory oraz oleje. Gdy silnik był odstany, oleje gęstniały, dlatego czasami odstane auto z mroźnym akumulatorem nie chciało nawet zakręcić. Dzisiejsze oleje są już skonstruowane tak, że mimo mroźniejszych dni nie zmieniają znacznie swojej gęstości czy objętości.
Ze względu na dzisiejsze silniki, które rozgrzewają się wolniej, grzanie jednostki napędowej na biegu jałowym podczas skrobania auta bądź pakowania rzeczy przed wycieczką jest bezsensowne. Silniki te potrzebują jazdy, a nawet podczas jazdy temperatura nie przekroczy 90/95 stopni. W ogólnym rozrachunku grzanie samochodu w taki sposób nie ma żadnego wpływu na lepsze funkcjonowanie silnika. Temperatura tak naprawdę nie wzrasta, a we wnętrzu pojazdu również nie robi się cieplej.
Zatem, co robić?
Najlepiej jest wsiąść i jechać, przez pierwsze kilka minut utrzymując obroty od ok. 2000 do 2500 w silnikach benzynowych, dieslowych i tych z turbiną również. Jest wyjątek w przypadku samochodów hybrydowych. Po świeżym odpaleniu maszyny, pierwsze kilometry warto robić na samym silniku spalinowym, nagrzany silnik lepiej będzie znosił jego częste włączanie i wyłączanie na światłach. Odnośnie do odpalania samochodów korzystających z oleju napędowego, stworzyliśmy mały poradnik, z którym z pewnością warto się zapoznać. Zdajemy sobie sprawę, jak duży wpływ na Twój humor i przebieg dnia ma odpalenie diesla na mrozie za pierwszym😊
Jednak naprawdę ważną kwestią jest to, aby nie piłować silników dopiero co po odpaleniu. Mając do wyboru te dwie kwestie, już lepiej jednak grzać samochód na jałowym😉
Podsumowując…
Odpalenie silnika zimą przed podróżą, ‘’żeby trochę go podgrzać’’ nie równa się z żadną tragedią w postaci zepsucia silnika. W tym wszystkim bardziej chodzi o sposób, który faktycznie pomoże dogrzać Twój samochód. I faktycznie jedynym najkorzystniejszym i najwydajniejszym jest po prostu jazda. Po odpaleniu warto chwilkę poczekać, aż samochód zejdzie z obrotów i wtedy jak najbardziej możemy zacząć podróż. Im szybciej wprowadzimy pojazd w ruch, tym szybciej dogrzejemy jednostkę napędową. Tak samo wygląda to w przypadku akumulatora. Jeżeli trasy robimy krótkie np. z domu do pracy i z powrotem, to przez taki odcinek drogi akumulator nawet nie zdąży podładować się na tyle, żeby zwróciła mu się moc pobrana do odpalenia samochodu. No chyba, że do pracy macie 30 km. to już zmienia postać rzeczy.