Ministerstwo Infrastruktury przychyliło się do wniosku związku egzaminatorów i instruktorów.
Ruszyła kolejna zmiana w kierunku kursantów, egzaminów i całego procesu egzaminacyjnego na prawo jazdy.
Coraz ciężej jest zdać prawo jazdy w Polsce, statystyki WORD-ów nie kłamią.
Według statystyk WORD Poznań w 2023 roku pozytywnych egzaminów praktycznych było zaledwie 39,64% - na kategorię B oczywiście. Jest to bardzo słaby wynik, m.in. stąd też pojawił się plan na petycję, która została wysłana do ministra infrastruktury. Głównym celem petycji było poprawienie zdawalności egzaminu praktycznego i zredukowanie liczby osób, które egzamin zdają po kilka lub nawet kilkanaście razy. Pomysł, jaki został przedstawiony ministerstwu to, że po każdych trzech praktycznych egzaminach państwowych z wynikiem negatywnym, kandydat będzie musiał przystąpić do swego rodzaju ‘’kursu’’, który będzie wynosił 10 godzin jazd w wybranym Ośrodku Szkolenia Kierowców. Niczym nowym jest fakt, że Polacy przeciętnie egzamin praktyczny zdają za drugim bądź trzecim razem, ale czy ta zmiana faktycznie pomoże?
A jak to wygląda z drugiej strony?
Nie ma się co oszukiwać – nieciekawie.
Ponieważ ta zmiana wiąże się z kolejnymi kosztami względem całego kursu na prawo jazdy.
W jednym z poprzednich naszych artykułów obliczaliśmy koszt całego kursu na prawo jazdy, który szacunkowo wyniósł ok. 3600 zł. Omawiana przez nas petycja będzie zobowiązywać kandydatów do odbycia 10 godzin jazd i oczywiście nie będą one darmowe. Można już z grubsza oszacować, ile będzie kosztował taki ‘’kursik’’. Ceny za 1 godzinę jazd doszkalających wynoszą średnio 100 lub nawet 120 zł – więc minimalnie za pakiet 10 godzin zapłacimy 1000 zł.
Jest to kolejny bodziec, który docelowo może wpływać na zwiększony stres i nerwy podczas egzaminu.
Oczywiście jest wiele czynników stresujących podczas egzaminu, więc 3 szanse dla kogoś, kto po 30 godzinach za kółkiem względnie potrafi jeździć, powinny być wystarczające. Choć wiemy, że niektórzy strasznie przeżywają egzamin państwowy i przegrywają go, zanim wejdą do samochodu, to z kolei rozumiemy również tę drugą stronę – skoro umiesz jeździć, stres nie powinien przejmować nad Tobą kontroli. Niemniej jednak pomysł z przymusowym doszkalaniem jest na swój sposób interesujący. Choć spekulować możemy, że to rozwiązanie ostatecznie może po prostu zredukować liczbę osób zdających, a nie poprawić wyniki egzaminów.
Ministerstwo bardzo szybko przychyliło się do petycji związkowców, a pod znakiem zapytania zostaje tylko ilość godzin jazd, które będą obowiązywały kandydatów.